„Różowa torba, niebieska torba, czarna torba, kolorowa
torba… JEST!” – liczyłam w podświadomości, aż natrafiłam na moją torbę w
czarno-białe wzory Londynu.
-PASAŻEROWIE LOTU A33 W STRONĘ GRECJI PROSZENI SĄ O UDANIE
SIĘ NA ODPRAWĘ. – powiedziała pani z radyjka wiszącego nad nami.
- To nasz lot. Chodźmy, bo się spóźnimy. – powiedziała mi na
ucho Su.
- Trudno. – powiedziałam oschle.
- Jeju, błagam cię. Nie marudź, jakoś przeżyjesz ten wyjazd.
Pamiętaj, że jestem tu z tobą. – mrugnęła do mnie.
- Mhm, pocieszyłaś mnie tak bardzo, że aż wcale.
- Nie wytrwam przy tobie droga damo. – rzekła tonem starszej
babci. – A teraz chodźmy, musimy ci znaleźć jakiego młodego kawalera na tych
wyjazdach i innych cudawiankach.
- Dobrze, babciu.
- Ej! Jestem młodsza od ciebie starucho!
- Tylko osiem miesięcy, pustaku!
- Zamierzacie się jeszcze kłócić, czy możemy już iść na
odprawę? – zapytał mój tata i poszłyśmy za nim, gdziekolwiek nas prowadził.
***
-Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? Ile kilometrów na godzinę
lecimy? Co to za państwo? Czy to są ludzie? O kurde czy to ptaki? Daleko
jeszcze?- zadawałyśmy pytania po kolei, co chyba męczyło już naszych rodziców.
- Proszę zapiąć pasy, przygotowujemy się do lądowania! –
usłyszałam przez „radyjko”.
Zapięłam pasy i wyjrzałam przez okno. To już. Wakacje,
nadchodzę! Bójcie się! Buahahahahaha!!!
***
- Jesteśmy w Grecji! Jesteśmy w Grecji! – krzyczałam z
zachwytu.
- Wow, odkryłaś Amerykę.- poinformowała mnie Su.
- Chyba Grecję. – 1:0 dla mnie.
Zabraliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy na spotkanie ze
znajomymi. To będzie długi dzień…
______________
Już się nawet nie tłumaczę ;-; Przepraszam, że krótki, ale to przez brak weny, kartkówki z matmy, konkursy i dodatkową siatkówkę :")