Uwaga! Ważna notka pod rozdziałem! Przeczytaj!
*Viki, 3 tygodnie
później*
Tej nocy miałam piękny sen. Widziałam w nim siebie i
Bradley’a. Staliśmy na Wzgórzu Herosów i doszło by pewnie do pocałunku, gdyby
nie moja kochana mamusia… Czujecie ten sarkazm?
- Viki. Wstawaj. – zaczęła mnie szturchać w ramię na co ja
jej odpowiedziałam tylko jękiem, że chcę spać . – Bradley przyszedł. – na te
słowa zerwałam się z łóżka jak oparzona i machnęłam ręką w stronę szafy , z
której natychmiast wyleciała bielizna, stopki, niebieskie szorty i mój ukochany
czarny crop– top z logiem AC/DC . W sekundę wokół mnie pojawiło się mini
tornado, przez które nie było nic widać. To był mój szybki sposób na przebranie
się. Nie minęło 10 sekund, a dzięki temu ja już byłam ubrana.
- Gdzie on jest? – spytałam mamę, która siedziała na moim łóżku.
- W salonie. – odparła, a ja sobie coś przypomniałam.
Przecież nie jestem uczesana, a z gęby mi śmierdzi! Powoli otworzyłam drzwi i
skierowałam się do łazienki, która na nieszczęście jest obok salonu. Pobiegłam
sprintem w jej stronę i szybko zamknęłam drzwi na klucz.
- Widziałem cię! – usłyszałam z salonu.
- Cholera. – mruknęłam i podeszłam do lustra się uczesać.
***
-To gdzie chcesz iść? – spytał kiedy byliśmy już przy mojej
w sumie to naszej szkole.
- No nie wiem, nie wiem. Co proponujesz? – skierowałam głowę
w jego stronę i się słodko uśmiechnęłam.
- Idziemy na lody do Biedronki. – uśmiechnął się i pociągnął
mnie we właściwą stronę. Droga zajęła nam około siedmiu minut, aż wreszcie
znaleźliśmy się przed naszym celem – Biedronką.
- Chodź. – wzięłam go za rękę i weszłam do sklepu, ale zaraz
go puściłam. – Tam są lody. – na ich widok w jego oczach dostrzegłam iskierki
szczęścia. Wzięliśmy dwa świderki, ja o smaku malinowym, a on pomarańczowym. Odpakowaliśmy
je i jedząc zaczęliśmy iść w stronę boiska, które było niedaleko.
- Idź już tam, a ja pobiegnę po piłkę do koszykówki. Za 10
minut będę. – powiedział i przytulił mnie po czym ruszył biegiem w stronę
swojego domu. „ Słodziak” – pomyślałam.
Kiedy już doszłam na miejsce zobaczyłam kilka osób, kilku chłopaków
grało na boisku do piłki nożnej, a dwie dziewczyny siedziały na boisku do
koszykówki i rozmawiały. Przyjrzałam się im bliżej i kogo zobaczyłam? Mojego
największego wroga razem ze swoją nową przyjaciółeczką. Od zawsze Jennifer chce
mi zniszczyć życie, ale ja się nie daję, a od kiedy się dowiedziałam, że mam
moc marzę o tym, aby coś nabroić podczas roku szkolnego i nikt nie będzie
wiedział, że to ja. Przysiadłam się niedaleko nich i wyjęłam z kieszeni mój
telefon, a potem zadzwoniłam do Brada.
*Rozmowa, B- Brad, V- Viki.*
B: Halo?
V: Halo? No cześć. Słuchaj gdzie jesteś? Czekam i czekam, a
ciebie nie ma.
B: No bo… no bo jak biegłem to z loda zaczęło mi kapać i
poleciało mi na koszulkę i musiałem się przebrać…
V: Haahahhahahahahahahahahahhahaahahahahahahhhahahahahah.
B: Nie śmiej się!
V: Nie mogę się nie śmiać skoro to śmieszne. Hahahahah.
Dobra, za ile będziesz?
B: 5 minut, a co już zdążyłaś stęsknić się za mną, kochanie?
V: Zamknij się. Jak nie będzie cię tu za trzy minuty licząc
od teraz to nie przyjdę do ciebie, aż do końca wakacji.
B: O kurna! Już biegnę!
*Koniec rozmowy*
„Idiota.” – pomyślałam. – „Słodki idiota.” Ma jeszcze 2
minuty i 9 sekund. Ciekawe czy zdąży…
- Och, Queen. – czego chcesz idiotko? Uciszcie się me myśli!
– Nie wiedziałam, że cię tu spotkam. – nie cierpię jej, nie cierpię, nie
cierpię, nie cierpię, nie cierpię…
- Jednak tu jestem. – wymusiłam uśmiech. – Wiecie co, ja już
pójdę. – mruknęłam.
- Nie idź. – powiedziała, gdy podchodziłam już do wyjścia.
- Niby czemu? – odwróciłam się w jej stronę.
- Chciałam cię jeszcze zapytać czy ty serio słuchasz tego
szajsu? - wskazała palcem na moją
bluzkę, a ja już miałam ją obrazić, ale ktoś mnie uprzedził.
- To nie żaden szajs, tylko muzyka jeśli chcesz wiedzieć, a
jeśli wolisz słuchać disco polo czy innego gówna to nie obrażaj naszej
ulubionej muzyki, ponieważ nic ci do tego. – od kiedy on umie się tak ładnie
wysłowić??
- A ty kto? Jej chłopak? – serio? Już miałam odpowiedzieć,
że nie, ale mnie kurna wyprzedził.
- Tak. – powiedział, a ja popatrzyłam się na niego pytającym
wzrokiem.
- Myślałam, że ci ładni lubią ładne, a nie takie ropuchy. –
mruknęła i zaczęła się oddalać.
- Kocham ją za charakter, a nie za wygląd, który jest o
niebo lepszy niż twój. „ UUUUU…. Ale pocisk!!!” – pomyślałam i podniosłam lekko
kąciki ust.
- Dlaczego? – spytałam.
- Co dlaczego?
- Dlaczego tak powiedziałeś?
- Bo…
~~~~~~~~~~~
Hej, kochani!! Przybywam do was z nowym rozdziałem!! Ta, co z tego, że jest 1:37 czyli grubo po północy? Ja nie śpię, bo rozdział piszę -.- hheheh i TAK, musiałam przerwać w tym momencie ^^ Komentujcie i mówcie czy jest ok. Następny rozdział pojawi się gdy będą tu przynajmniej 2/3 komy od różnych osób. Chcę wiedzieć czy ktoś to czyta ( Tak Lola wiem, że ty to czytasz xD i naprawdę podziwiam cię z tego powodu :D)
Świetny^^
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na nexta i proszę o dedyk :D
Koffam <3
~LoLa
P.S. tak ty dokładnie wiesz, że to czytam :3
Usuń~LoLa
P.P.S :D
UsuńDodaję cię do moich ulubionych blogów :D
I to już 3 kom więc dawaj rozdział :D
CZEKAM !!!!!!!!!
~LoLa
Hahahah Lola, może dziś mi się uda wstawić. Czekaj!! ~ Ja XD
Usuń