czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 7 - "Idziemy na lody do Biedronki."

Uwaga! Ważna notka pod rozdziałem! Przeczytaj!
*Viki, 3 tygodnie później*
Tej nocy miałam piękny sen. Widziałam w nim siebie i Bradley’a. Staliśmy na Wzgórzu Herosów i doszło by pewnie do pocałunku, gdyby nie moja kochana mamusia… Czujecie ten sarkazm?
- Viki. Wstawaj. – zaczęła mnie szturchać w ramię na co ja jej odpowiedziałam tylko jękiem, że chcę spać . – Bradley przyszedł. – na te słowa zerwałam się z łóżka jak oparzona i machnęłam ręką w stronę szafy , z której natychmiast wyleciała bielizna, stopki, niebieskie szorty i mój ukochany czarny crop– top z logiem AC/DC . W sekundę wokół mnie pojawiło się mini tornado, przez które nie było nic widać. To był mój szybki sposób na przebranie się. Nie minęło 10 sekund, a dzięki temu ja już byłam ubrana.
- Gdzie on jest? – spytałam mamę, która siedziała na moim łóżku.
- W salonie. – odparła, a ja sobie coś przypomniałam. Przecież nie jestem uczesana, a z gęby mi śmierdzi! Powoli otworzyłam drzwi i skierowałam się do łazienki, która na nieszczęście jest obok salonu. Pobiegłam sprintem w jej stronę i szybko zamknęłam drzwi na klucz.
- Widziałem cię! – usłyszałam z salonu.
- Cholera. – mruknęłam i podeszłam do lustra się uczesać.
***
-To gdzie chcesz iść? – spytał kiedy byliśmy już przy mojej w sumie to naszej szkole.
- No nie wiem, nie wiem. Co proponujesz? – skierowałam głowę w jego stronę i się słodko uśmiechnęłam.
- Idziemy na lody do Biedronki. – uśmiechnął się i pociągnął mnie we właściwą stronę. Droga zajęła nam około siedmiu minut, aż wreszcie znaleźliśmy się przed naszym celem – Biedronką.  
- Chodź. – wzięłam go za rękę i weszłam do sklepu, ale zaraz go puściłam. – Tam są lody. – na ich widok w jego oczach dostrzegłam iskierki szczęścia. Wzięliśmy dwa świderki, ja o smaku malinowym, a on pomarańczowym. Odpakowaliśmy je i jedząc zaczęliśmy iść w stronę boiska, które było niedaleko.
- Idź już tam, a ja pobiegnę po piłkę do koszykówki. Za 10 minut będę. – powiedział i przytulił mnie po czym ruszył biegiem w stronę swojego domu. „ Słodziak” – pomyślałam.
Kiedy już doszłam na miejsce zobaczyłam kilka osób, kilku chłopaków grało na boisku do piłki nożnej, a dwie dziewczyny siedziały na boisku do koszykówki i rozmawiały. Przyjrzałam się im bliżej i kogo zobaczyłam? Mojego największego wroga razem ze swoją nową przyjaciółeczką. Od zawsze Jennifer chce mi zniszczyć życie, ale ja się nie daję, a od kiedy się dowiedziałam, że mam moc marzę o tym, aby coś nabroić podczas roku szkolnego i nikt nie będzie wiedział, że to ja. Przysiadłam się niedaleko nich i wyjęłam z kieszeni mój telefon, a potem zadzwoniłam do Brada.
*Rozmowa, B- Brad, V- Viki.*
B: Halo?
V: Halo? No cześć. Słuchaj gdzie jesteś? Czekam i czekam, a ciebie nie ma.
B: No bo… no bo jak biegłem to z loda zaczęło mi kapać i poleciało mi na koszulkę i musiałem się przebrać…
V: Haahahhahahahahahahahahahhahaahahahahahahhhahahahahah.
B: Nie śmiej się!
V: Nie mogę się nie śmiać skoro to śmieszne. Hahahahah. Dobra, za ile będziesz?
B: 5 minut, a co już zdążyłaś stęsknić się za mną, kochanie?
V: Zamknij się. Jak nie będzie cię tu za trzy minuty licząc od teraz to nie przyjdę do ciebie, aż do końca wakacji.
B: O kurna! Już biegnę!
*Koniec rozmowy*
„Idiota.” – pomyślałam. – „Słodki idiota.” Ma jeszcze 2 minuty i 9 sekund. Ciekawe czy zdąży…
- Och, Queen. – czego chcesz idiotko? Uciszcie się me myśli! – Nie wiedziałam, że cię tu spotkam. – nie cierpię jej, nie cierpię, nie cierpię, nie cierpię, nie cierpię…
- Jednak tu jestem. – wymusiłam uśmiech. – Wiecie co, ja już pójdę. – mruknęłam.
- Nie idź. – powiedziała, gdy podchodziłam już do wyjścia.
- Niby czemu? – odwróciłam się w jej stronę.
- Chciałam cię jeszcze zapytać czy ty serio słuchasz tego szajsu?  - wskazała palcem na moją bluzkę, a ja już miałam ją obrazić, ale ktoś mnie uprzedził.
- To nie żaden szajs, tylko muzyka jeśli chcesz wiedzieć, a jeśli wolisz słuchać disco polo czy innego gówna to nie obrażaj naszej ulubionej muzyki, ponieważ nic ci do tego. – od kiedy on umie się tak ładnie wysłowić??
- A ty kto? Jej chłopak? – serio? Już miałam odpowiedzieć, że nie, ale mnie kurna wyprzedził.
- Tak. – powiedział, a ja popatrzyłam się na niego pytającym wzrokiem.
- Myślałam, że ci ładni lubią ładne, a nie takie ropuchy. – mruknęła i zaczęła się oddalać.
- Kocham ją za charakter, a nie za wygląd, który jest o niebo lepszy niż twój. „ UUUUU…. Ale pocisk!!!” – pomyślałam i podniosłam lekko kąciki ust.
- Dlaczego? – spytałam.
- Co dlaczego?
- Dlaczego tak powiedziałeś?

- Bo…
~~~~~~~~~~~
Hej, kochani!! Przybywam do was z nowym rozdziałem!! Ta, co z tego, że jest 1:37 czyli grubo po północy? Ja nie śpię, bo rozdział piszę -.- hheheh i TAK, musiałam przerwać w tym momencie ^^ Komentujcie i mówcie czy jest ok. Następny rozdział pojawi się gdy będą tu przynajmniej 2/3 komy od różnych osób. Chcę wiedzieć czy ktoś to czyta ( Tak Lola wiem, że ty to czytasz xD i naprawdę podziwiam cię z tego powodu :D) 

4 komentarze:

  1. Świetny^^
    czekam z niecierpliwością na nexta i proszę o dedyk :D
    Koffam <3
    ~LoLa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. tak ty dokładnie wiesz, że to czytam :3
      ~LoLa

      Usuń
    2. P.P.S :D
      Dodaję cię do moich ulubionych blogów :D
      I to już 3 kom więc dawaj rozdział :D
      CZEKAM !!!!!!!!!
      ~LoLa

      Usuń
    3. Hahahah Lola, może dziś mi się uda wstawić. Czekaj!! ~ Ja XD

      Usuń